Tego właśnie mi potrzeba:
Żadnej pracy, więcej chleba
Dużo wody, dużo dup
Tak mi dobrze, tak mi rób
Ja tu jestem z własnej woli, zapraszaliście to przyszłem
I nie będę się pierdolić z tym, co głosi ten wasz system
Ja tu chcę być królem świata, ja tu chcę mieć prawie wszystko
I za darmo bez proszenia chleba, dupę i igrzysko
Może jeszcze mnie nie znacie, ale ja was, kurwa, znam
Wszystko mi na tacy dacie, chociaż ze mnie prosty cham
To przybysz jest z Mielca
Czciciel złotego cielca
Młodzieniec nadobny
On bogom jest podobny
Przyjmijmy go w chwale
On nie jest leniem wcale
Upiększa, wzbogaca, nie dla niego praca
I widzicie? Da się żyć bez zmartwienia i roboty
O bogactwie ciągle śnić i pozbawiać laski cnoty
Będzie tutaj więcej nas i to całkiem już niebawem
Burzy i naporu czas – zdajcie sobie z tego sprawę
Wy nie wiecie, a ja wiem – na poważnie, ja nie kłamię
Nie rozmawiać trzeba z psem, lecz mu wypierdolić w banię
Tutaj nie obchodzi mnie ni tradycja, ni kultura
Ja po prostu bardzo chcę jak najczęściej wsadzać siura
On jest ze Świdnika
Niczego się nie cyka
Inaczej on żyje
Nic nie ćpie i nie pije
Przyjmijmy go radzi
To co, że komuś wsadzi
To życie dupiarza
Czasami tak się zdarza
The metal’s band revelatory new record crosses genres and styles, effortlessly combining seemingly incompatible subgenres. Bandcamp Album of the Day Apr 26, 2024